piątek, 8 marca 2013

ROZDZIAŁ 6.


You appear and disappear, appear and disappear..
~
Wygramoliłam się z łóżka i tak jak nakazał nieznajomy wyszłam na balkon. Przetarłam zaspane oczy, kiedy nagle ktoś objął mnie w pasie i pocałował w ramię.
-Co do licha... - Rzuciłam i odwróciłam się w stronę napastnika, z zamiarem przywalenia mu lufy.
Moja ręka zatrzymała się w ostatniej chwili, kiedy zauważyłam, że celuję właśnie pięścią w twarz Biebera.
-A to ty. - Odetchnęłam, przeczesując włosy do tyłu. -O cholera, to ty! - Dodałam, kiedy dotarła do mnie cała sytuacja. Justin nic nie odpowiadał, tylko przyglądał mi się uważnie. Potrząsnęłam głową, myśląc, że to tylko sen. Niestety poczułam jak chłopak mocno mnie do siebie przytula. Cholera. To jednak nie był sen.
Wyszamotałam się z jego uścisku i oddaliłam o kilka kroków w tył.
-Justin, do cholery, co ty tu robisz!? W dodatku o trzeciej w nocy?
-Zdobyłem Twój nowy adres.
-A, świetnie. Ale dlaczego w nocy!?
-Nie mogłem dłużej czekać.
-Nie chcę mieć przez ciebie kolejnych problemów! Reporterzy nie dają mi spokoju przez twoją gadkę w mtv!
-Chciałem żebyś wiedziała...
-Ale czy naprawdę musiałeś robić to przez telewizję!?
-A było jakieś inne wyjście? Co miałem zrobić? Byłem bezsilny.
-Dobra, Bieber. Zamknij się i idź stąd, albo zrzucę cię z mojego zajebistego patio i poznasz panoramę LA własną twarzą. I wtedy już nie będzie taka piękna. - Warknęłam, ziewając przy tym na cały głos.
-Ha! Przyznałaś, że moja twarz jest piękna. - Odparł szatyn, łobuzersko się uśmiechając.
-Ha! Jesteś bezczelny i idź stąd. Nie wiem, czy próbowałeś być romantyczny jak Romeo, wspinając się po tym pieprzonym balkonie, tarasie, nie wiem co to jest, ale muszę cię uświadomić, że ci nie wyszło. - Przewróciłam teatralnie oczami, krzyżując ręce na piersi.
-Daj mi szansę się wytłumaczyć. - Powiedział błagalnym tonem i opadł przede mną na kolana.
-O kurwa... - Jęknęłam do siebie, czym prędzej go podnosząc.
-Dobra, Bieber, masz 5 minut. Wejdź i postaraj się nie zrujnować mi mojego nowego, pięknego życia przez ten czas. - Rzuciłam sucho, wskazując ręką na przejście z tarasu do mojego pokoju. Zamknęłam okno i usiadłam po turecku na łóżku.
-Rozgość się. Łóżko jest spore. - Uśmiechnęłam się sztucznie, podpierając się jedną ręką.
-Postoję... - Odparł niepewnie chłopak, rozglądając się uważnie po pokoju.
-Tik tak, tik tak... - Wydałam z siebie odgłos, który miał przypomnieć tykanie zegara, na co chłopak spojrzał się na mnie i uniósł jedną brew ze zdziwienia. -Nie patrz się na mnie, tylko mów o co chodzi, czas mija, a każda sekunda może być twoją ostatnią, pamiętaj, laluniu.
-Nie chciałem cię skrzywdzić. Ale sam byłem pijany. No i cię przeleciałem i czasu nie cofnę. - Powiedział, trzymając ręce w kieszeniach spodni i spacerował po pokoju. -Teraz uznasz mnie pewnie za totalnego bezczela. No, ale w sumie, jestem nim. I moje serce się tobą bezczelnie oczarowało i nie ma chwili, żeby cię nie pragnęło. Zresztą nie tylko serce. Cały ja za tobą tęsknię, za twoim jakimkolwiek dotykiem. Jesteś taka czarująca, magiczna, tajemnicza... Jakąś częścią siebie mocno mnie nienawidzisz i to mnie intryguje. Nie jesteś moją fanką, ale kiedy podchodzę do ciebie, wariujesz. - Odparł Justin, ściszając nieco ton i przybliżając się do mnie coraz bardziej, aż w końcu usiadł tuż obok mnie. Przerzuciłam wzrok na drugą stronę, przygryzając dolną wargę. Wtedy dotarł do mnie jego zapach. Jego ciepło. Zapach i ciepło jego ciała zmieszane z delikatną wonią męskich perfum, która mimo delikatności przyprawiała mnie o dreszcze.
-Widzisz. Właśnie wariujesz. Właśnie tracisz zmysły. Przygryzasz dolną wargę, spuszczasz wzrok, rumienisz się, twoje serce zaczyna bić szybciej, a oddech staje się płytki. Może pociągasz mnie dlatego, że chcę przejąć nad tobą kontrolę? Chcę kierować tym, kiedy i jak zareagujesz na mnie. A może to, że nawet mój delikatny gest - przejechał opuszkiem palca po moim ramieniu - przyprawia cię o dreszcze. To się czuje, Jennifer. Ja to czuję. Ja czuję, że chcę do ciebie coraz bardziej. I kiedy jesteś obok mnie, odczuwam to samo co ty odczuwasz, kiedy ja jestem w pobliżu. To chyba idealnie, prawda? Moglibyśmy ćwiczyć na sobie kontrolowanie się. - Usiadł za mną i zaczął delikatnie masować mój kark. -Jestem tak cholernie ciekawy ile mógłbym spędzić z tobą czasu i wytrzymać bez...sama wiesz czego. Może wychodzę na bezczela, ale wiedz, że nie jestem taki. Potrafię być naprawdę romantyczny i słodki. A teraz kieruje mną pożądanie. Tak jak w Zmierzchu, kiedy Edward czuł krew Belli, kiedy jej krew była dla niego utrapieniem, narkotykiem, największym pożądaniem. I ja chcę tak jak on wytrzymać, bo chcę pokazać sobie samemu, tobie, wszystkim, że jesteś jedyną taką dziewczyną. Przecież Edward tylko na Bellę reagował tak gwałtownie. - Wziął głęboki wdech i zjechał dłońmi na moją talię. -Jesteś dla mnie jak amfetamina. Im mniejsza dawka ciebie tym gorzej. Tym bardziej cię chcę. Pożądam cię całym sobą i czuję jakbym miał zaraz eksplodować. Ale zakochałem się w tobie. Słyszysz jak mi bije serce? To nie jest przypadek, bo ja słyszę, jak bije twoje... - Szepnął mi we włosy, położył mnie obok siebie i mocno przytulił.
Zamknęłam oczy. Weszłam w błogostan. Ta chwila była idealna. Nie miałam pojęcia jak on to robił, ale sprawiał, że odpływałam, do takiego stopnia... Wtuliłam się mocniej w jego umięśniony tors i odpłynęłam do końca. Nie wiem dlaczego, ale tym razem czułam, że mnie nie skrzywdzi.
*
Otworzyłam delikatnie oczy, a moje serce zabiło mocniej. Ja chyba nigdy nie obudzę się w normalnych warunkach... Obok mnie leżał Bieber. Kiedy zorientowałam się, że moja mama może zaraz wejść do pokoju i zobaczyć mnie z nim w łóżku, stanęłam na baczność. Na szczęście było dopiero kilka minut po 6, a moi rodzice wczoraj pobalowali do późna, więc raczej nie obudzą się wcześniej niż o 12.
-Wstawaj. - Powiedziałam stanowczym tonem i walnęłam Justina poduszką.
-Co jest...? - Wykrzywił się, zakrywając twarz ręką, kiedy uderzyły o nią promienie słoneczne. Tak, właśnie na chama rozsunęłam wszystkie zasłony.
-Powiedziałam, żebyś wstał. Nie udawaj idioty, tylko zrób to, co mówię. A nie, czekaj. - Przyłożyłam dwa palce do czoła, udając, że się nad czymś zastanawiam. -Ty jesteś idiotą.
-I mimo to zasnęłaś wtulona we mnie. - Odparł, robiąc ten swój cwaniacki uśmiech.
-Uh... Bo byłam zmęczona, ledwo świadoma tego co się dzieje... Zresztą. To nie jest istotne. Idę się teraz wykąpać, a jak wrócę, to ma cię tu nie być, albo zginiesz marnie. - Powiedziałam, starając się zabrzmieć groźnie, wyjęłam z szafy ubrania i udałam się do łazienki.
Po kąpieli umalowałam się, ubrałam i ułożyłam włosy.
klik
Wyszłam z łazienki i co ujrzałam? Tego kretyna siedzącego na łóżku.
-Nieźle. - Rzucił, kiedy jego oczy utkwiły we mnie. Przeleciał mnie wzrokiem od góry do dołu i oblizał usta.
-Mówił ci ktoś, że jesteś obrzydliwy? Po co ja pytam, na pewno. Poza tym... Miałeś sobie iść. - Powiedziałam, stając przed nim i krzyżując ręce na piersi.
-Ja tego nie powiedziałem. - Odpowiedział, przechylając głowę w bok.
-Ale ja to do jasnej cholery powiedziałam, więc spieprzaj stąd. To mój dom, zaraz obudzą się moi rodzice i wtedy będzie źle nie tylko z tobą, ale i ze mną. - Syknęłam z wyrzutem, podchodząc do drzwi i zamykając je na klucz, w razie gdyby mamie po przebudzeniu zachciało się sprawdzić co u mnie.
-Nie bądź taka agresywna. Mogę wyjść. - Odparł, podchodząc do mnie.
-No więc idź. Wypad, do widzenia, siema, nara, adios, au revoir, bon voyage. - Warknęłam, wskazując ręką na wyjście na balkon.
-Pójdę... Pod jednym warunkiem. - Uśmiechnął się łobuzersko Bieber i złapał mnie za rękę. Szybko wyrwałam dłoń i rzuciłam:
-Czego chcesz?
-Żebyś ze mną gdzieś wyszła. - Oznajmił dumnie, nadal się uśmiechając. Westchnęłam ciężko, po czym poszłam po swój telefon i usiadłam na łóżku. Zapisałam sobie jego numer, a on opadł tuż obok mnie.
-Jesteś niemożliwy. - Odparłam, czując, jak zapach jego perfum powoli dociera do mojego nosa.
-Czyżby? - Zwrócił się do mnie, kładąc głowę na moim ramieniu.
-A idź... - Rzuciłam, odpychając go delikatnie. Nie wiem dlaczego, ale złość na niego minęła, a moje policzki na sto procent oblewał rumieniec.
-Okej. Idę, narka. - Powiedział i wstał z łóżka, udając się w stronę przeszklonej ściany.
-Poczekaj! - Krzyknęłam za nim, również wstając.
-Tak? - Justin obrócił się na pięcie, a na jego twarzy widniał cwaniacki uśmiech.
-Pocałuj mnie. - Rzuciłam poważnym tonem, uważnie go obserwując.
                                                                                                                  
przepraszam, że tak długo, ale miałam problemy z internetem. :<
a co do poprzedniego rozdziału.
dziękuję Wam bardzo za te komentarze. <3.
może i było ich zaledwie 5, ale naprawdę wywołały na mojej twarzy szczery uśmiech, a na sercu zrobiło się cieplutko. <3.
ano i przepraszam, że rozdział taki krótki. ;<
postaram się dodać następny w weekend. ;)

8 komentarzy:

  1. Świetny rozdział;) Czekam na nn;)

    OdpowiedzUsuń
  2. o rany rany! rozdział cuuudowny! <3 w ogóle Jus jest taki ... nie wiem, ale taki gfdbnjryf <3 znając Biebera w tym opowiadaniu na stówe ją pocałuje i będzie mizianie i nie wiadomo co jeszcze. nie mogę się doczekać następnego. :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Czemu skończyłaś w takim momencie ?! Ś-W-I-E-T-N-Y BLOG !! Dodawaj szybko.nowy rozdział <3 Gdybyś mogła mnie informować.na tt : @gsawosko

    OdpowiedzUsuń
  4. Cholera, skończyłaś w TAKIM momencie! Jejku, znowu będę się niecierpliwić! Dodaj rozdział szybko, błaaagam Cię! Jestem zachwycona Twoim blogiem, choć to delikatnie powiedziane :D wiesz, ktoś mądry mi zawsze powtarzał że nie wolno patrzeć na ilość a na wierność, miał na myśli przyjaciół, ale fanów też można wliczyć :D więc my będziemy Ci wierni, a na pewno ja i będę czekała na nn. ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. musiałaś skończyć w takim momencie?! fghsjkmnfbgd *o* twój blog jest cudowny i nie mogę się doczekać następnego rozdziału.. umieram. serio. będą się całować. fghjdkfiuyegwavbn <3

    OdpowiedzUsuń
  6. swietne...kocham!Pisze podobna przygode zapraszam!!!
    http://cudowna.manifo.com/tajemnicza-milosc-opowiadanie-o-justinie-b-

    OdpowiedzUsuń
  7. Błagam dodawaj kolejne rozdziały jak najszybciej ten blog jest genialny . Czekam na rozdział nr . 17 !!!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń