niedziela, 23 czerwca 2013

ROZDZIAŁ 21.

-Ten nauczyciel od aktorstwa jest nieźle trzaśnięty. - Odparła Maddie, gryząc jabłko.
-Nie jest trzaśnięty. - Przewróciłam oczami. -On po prostu jest hipisem. - Dodałam, przeżuwając tortillę.
-Mówiłam ci przecież, że hipisi są dziwni. - Powiedziała moja przyjaciółka, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. Jakby na to nie patrzeć... To była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
-Jen i Maddie. - Dosiadł się do nas jakiś chłopak.
-Jen i Maddie... - Powtórzyłam po nim, patrząc na niego jak na debila.
-Jestem Carlos. Robię dzisiaj imprezę 'Pożegnanie Wakacji' i z racji tego, że jesteście tutaj nowe, byłybyście na niej mile widziane. - Oznajmił, kładąc na stole jakąś karteczkę.
Z jakimś adresem.
Jak mniemam, był to adres, gdzie miała odbyć się owa impreza.
Ludzie są tacy przewidywalni.
*
Siedziałam z Maddie u mnie, odrabiając jakąś durną pracę domową z angielskiego.
-To wszystko? - Spytałam, zamykając książkę.
-Wygląda na to, że tak. - Odpowiedziała Maddie, również odkładając swój zeszyt na bok.
-Czyli w sumie mamy cały wieczór wolny od czegokolwiek. - Rzuciłam zrezygnowana.
-Czyyyli możemy iść na imprezę. - Blondynka zamrugała słodko oczami.
-Oj Madds, mówiłam ci, że pójście do zupełnie nieznajomych osób nie jest dobrym pomysłem.
-Oj Jen, skoro nas zaprosili, to chyba wypadałoby iść!
-No ale...
-Żadnych ale, Jennifer. Trzeba się rozerwać i jakoś porządnie zakończyć wakacje. Idziemy i już.
-Ugh... - Jęknęłam, przewracając teatralnie oczami i sturlałam się z łóżka, udając się do łazienki.
*
-To chyba tutaj. - Odparłam, stając przed ogromnym domem, który oświetlały brokat i kolorowe światła. Nie będę wspominać o muzyce, bo słychać ją było z końca ulicy.
Weszłyśmy niepewnie przez furtkę i udałyśmy się na tył domu, gdzie zabawa trwała na całego.
Podeszłyśmy do stolika i zabrałyśmy z niego jakieś drinki.
-Za nową szkołę. - Uniosłam napój do góry, uśmiechając się szeroko.
-Za nowe nas. - Dodała moja przyjaciółka i stuknęłyśmy butelkami o siebie.
-Nie wiedziałem, że przyjdziesz. - Podszedł do nas blondyn, którego poznałam dzisiaj w szkole.
-Też nie wiedziałam. - Zaśmiałam się, biorąc łyka alkoholu. -Dave, to jest Maddie.
-Miło mi. - Przywitali się, po czym chłopak ponownie zwrócił się do mnie.
-Zatańczysz?
-Jasne. - Odparłam i porwałam go na parkiet.
*
Po jakimś czasie poczułam w kieszeni wibracje telefonu. Przeprosiłam Dave'a i oddaliłam się w jakieś cichsze miejsce.
-Tak? - Odparłam, nie sprawdzając nawet kto dzwonił.
-Boże, Jen, w końcu odebrałaś... - Usłyszałam łamiący się głos, który należał do niego. Tak. Do Justina. Do Justina, z którym nie rozmawiałam przez dobry miesiąc.
-Ja nie mogę teraz rozmawiać... - Jęknęłam, ale chłopak mi przerwał, jakby miał się zaraz rozpłakać.
-Daj mi chociaż chwilę, proszę.
Westchnęłam cicho.
-Niech ci będzie. Mów.
-Ja nie wiem co ci się stało, dlaczego uciekłaś bez słowa z hotelu... - Odparł Bieber, a mnie zatkało.
-Ty sobie ze mnie żartujesz? - Zakpiłam, spacerując wkółko. -Najpierw mówisz, że się we mnie zakochałeś, zabierasz mnie do swojej rodziny, spędzamy miło czas, lecimy do Paryża, prawie się pieprzymy, Scooter nam przerywa, obrażasz się na cały świat, wyżywasz na mnie, a na koniec mówisz w programie telewizyjnym, że nic cię ze mną nie łączy. - Warknęłam oburzona.
-Myślisz, że to jest takie proste? To co mówiłem w tym programie było ustalone. U s t a l o n e. Rozumiesz? Dlatego tak wcześnie wyszedłem z hotelu. Moi ludzie nawciskali mi jakichś bzdur i kazali się uśmiechać głupkowato. Zabiliby mnie, gdybym powiedział, że jesteśmy razem. - Odparł, lekko się unosząc.
Przygryzłam dolną wargę i opadłam na pobliskie krzesło.
-A więc? Dasz mi KOLEJNĄ szansę? - Spytał, nieco smutniejszym tonem.
-Ja... - Westchnęłam. -Niech ci będzie. - Dodałam, przewracając oczami.
-Jest! - Justin wręcz pisnął, kontynuując: -Kiedy masz czas?
-Jutro?
-No to w takim razie będę na ciebie czekać pod twoją szkołą.
-Ale... - Jęknęłam desperacko, aczkolwiek chłopak chamsko się rozłączył.
Świetnie. Jutro ulegnę temu dupkowi i znów będzie mógł ze mną zrobić co tylko będzie chciał.
-Coś się stało? - Podszedł do mnie Dave, siadając obok.
-Nie. Dlaczego?
-Posmutniałaś. - Przechylił głowę na bok, kładąc dłoń na moim kolanie.
-Nie. Wszystko jest okej. - Podniosłam się na równe nogi. Jakkolwiek głupio to brzmi, nie miałam najmniejszej chęci na jakikolwiek kontakt z kimś, kto nie był Justinem Bieberem.
-Pójdę już. - Uśmiechnęłam się blado, ruszając do przodu.
-Czekaj, odwiozę cię. - Blondyn dogonił mnie, dotrzymując mi kroku.
-No ale przecież... - Zaczęłam, ale mi przerwał:
-Nic nie piłem, nie martw się o to. - Zapewnił, pociągając mnie w kierunku swojego samochodu.
*
-Dzięki. - Mruknęłam, wyciągając Madds z wozu.
Tak, byłam na tyle inteligentna, by zabrać ze sobą swoją zalaną w trupa przyjaciółkę.
-Do usług. - Uśmiechnął się Dave.
Pomachałam chłopakowi, drugą ręką przytrzymując dziewczynę, po czym odjechał bezgłośnie spod mojego domu.
-Zabiję cię, Maddie. - Warknęłam do blondynki, kiedy prowadziłam ją ostrożnie do swojego pokoju.
-Ale co ja zrobiłam? - Wymamrotała zdziwiona.
-Uchlałaś się jak jakieś bydło. - Odparłam, wchodząc do pomieszczenia.
-Też cię kocham. - Zaśmiała się, a ja zamknęłam za nami drzwi i rzuciłam ją na łóżko.
-Nie mów już nic więcej i idź spać. Nie chce mi się na ciebie patrzeć. - Westchnęłam i wyszłam do łazienki zmyć z siebie dzisiejszy dzień, włącznie z zapachem papierosów i alkoholu.
*
Równo o siódmej obudził mnie denerwujący dźwięk budzika. Przeciągnęłam się, ziewając i wstałam z pufy, na której musiałam spać przez nachlaną Madds, rozwaloną na moim łóżku.
*
-Wstawaj. - Powiedziałam stanowczo, stając tuż obok przyjaciółki.
-Wstawaj! - Powtórzyłam o wiele głośniej i lekko nią potrząsnęłam.
-Co jest? - Skrzywiła się, zasłaniając ręką oczy, o które uderzyły jasne promienie słoneczne.
-Piątek. - Uśmiechnęłam się sztucznie i podeszłam do szafy z ubraniami.
Wyjęłam z niej jakieś ciuchy i rzuciłam nimi w stronę Maddie.
-Trzymaj. Masz 30 minut na doprowadzenie się do przyzwoitego stanu. Będę czekać na dole. - Westchnęłam i udałam się do kuchni.
-Jak się udała impreza? - Spytała moja rodzicielka, odkładając gazetę, którą czytała na blat.
-Spoko. - Rzuciłam sucho i wzruszyłam ramionami.
-No ale wyrwałaś kogoś? - Mama poruszyła teatralnie brwiami, na co otworzyłam szerzej oczy.
-Spotykam się dzisiaj z Justinem. - Oznajmiłam cicho, biorąc gryza jednego z tostów, które przed chwilą przygotowałam.
-O, no to powodzenia. - Uśmiechnęła się kobieta.
-Przyda się. - Zawtórowałam jej i zawołałam: -Maddie! Spóźnimy się!
-Idę! - Odkrzyknęła moja przyjaciółka i już po chwili pojawiła się na schodach.
-Na razie, mamo. - Rzuciłam, zabierając torbę z podłogi i udałam się w stronę drzwi wyjściowych, nawet nie patrząc na Maddie.
Wsiadłam do samochodu, a obok mnie usiadła moja blond przyjaciółka.
-Co się wczoraj działo? - Spytała, kiedy wyruszałam z mojej posesji.
-Nie pamiętasz? - Odwróciłam wzrok w jej stronę, ale ona tylko pokręciła przecząco głową.
-A więc... - Westchnęłam, wyjeżdżając na ulicę. -Pojechałyśmy na tę imprezę, wzięłyśmy jakieś drinki, podszedł do nas Dave, ty gdzieś zniknęłaś, tańczyłam sobie, kiedy nagle zadzwonił mój telefon, który odebrałam, nie patrząc na to, kto dzwoni i okazało się, że to Justin. No i skończyło się na tym, że się z nim spotykam dziś po szkole. - Oznajmiłam obojętnie.
-Słucham? - Madds wytężyła wzrok, nie dowierzając w to, co przed chwilą usłyszała.*
-No cóż, ten dureń potrafi mnie zaczarować nawet przez telefon. - Westchnęłam.
-Nie, czekaj... Myślałam, że to koniec. - Jęknęła blondynka.
-No ja też tak myślałam. - Odparłam, zatrzymując samochód na parkingu przed szkołą.
*
-Denerwujesz się? - Szepnęła Maddie, kiedy nauczyciel pisał coś na tablicy.
-Trochę.. - Skrzywiłam się lekko, upewniając się, że nikt inny oprócz mojej przyjaciółki mnie nie słyszał.
-Nie ma po co. Chyba już wiesz jak z nim postępować, prawda? - Uśmiechnęła się i puściła mi oczko. Kiwnęłam twierdząco głową i odwróciłam się z powrotem w stronę tablicy.
*
-Hej, Jen! - Usłyszałam za sobą czyjś głos, na co odwróciłam się w stronę osoby, która mnie zawołała.
-O, Dave. - Uśmiechnęłam się niechętnie i podeszłam bliżej chłopaka.
-Jak tam po imprezie? Maddie ok? - Spytał.
-Ta, wszystko spoko. - Wzruszyłam ramionami.
-Coś nie tak?
-Nie, wszystko spoko. - Powtórzyłam.
-Może dałabyś się gdzieś dzisiaj wyciągnąć? - Zapytał, uśmiechając się szeroko.
-Myślę, że... - Zaczęłam, ale przypomniałam sobie o moim dzisiejszym spotkaniu z Justinem. -Nie mogę. Tak. Myślę, że nie mogę, bo muszę mamie pomóc. No. - Wydukałam.
-Aha? - Blondyn uniósł jedną brew, patrząc na mnie zdezorientowanym wzrokiem.
-W sumie to muszę już iść. Dzięki za wczorajsze podwiezienie i w ogóle. - Mruknęłam i odwróciłam się na pięcie, odchodząc.
Kiedy wyszłam z budynku szkoły, zauważyłam zaparkowane pod nią ferrari z przyciemnionymi szybami. Przygryzłam lekko dolną wargę, uświadamiając sobie do kogo należy ten wóz. Rozejrzałam się dookoła i ruszyłam niepewnie w jego stronę. Kiedy otworzyłam drzwiczki i wsiadłam do środka, poczułam jakbym właśnie wypełniła jakąś ważną misję.
-Witaj, Jen.. - Odparł cicho Justin, nawet na mnie nie patrząc.
-Hej. - Odpowiedziałam, również uciekając od niego wzrokiem.
-Stęskniłem się za tobą. - Szepnął i przekręcił głowę w moją stronę.
-Ja za tobą w sumie też. - Wzruszyłam ramionami.
-Spójrz na mnie. - Powiedział.
Niechętnie odwróciłam wzrok, zatrzymując go na jego posmutniałej twarzy.
Matko, jaki on był piękny...
-Dziękuję. - Uśmiechnął się blado, delikatnie przejeżdżając opuszkiem palca po moim policzku.
-Za co? - Zdziwiłam się i zdjęłam jego dłoń ze swojej twarzy.
-Za to, że się na mnie spojrzałaś. No i za to, że jesteś tutaj i mogę ci wszystko wyjaśnić. - Mruknął cicho.
-No tak. Właśnie po to tu jestem, więc mów.
-Dlaczego tamtego dnia tak uciekłaś z hotelu? - Spytał, uważnie mi się przyglądając.
-Nie wiem. - Udałam, że się nad czymś zastanawiam. -Może dlatego, że powiedziałeś w telewizji, że nic cię ze mną nie łączy? - Dodałam, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
-Mówiłem ci przecież, że musiałem.. - Westchnął, kładąc dłoń na moim kolanie.
-Nie dotykaj mnie. - Skrzywiłam się i zrzuciłam z siebie jego rękę.
-Proszę, wybacz mi. - Jęknął błagalnym tonem. -Nie chciałem cię zranić..
-Ale to zrobiłeś. - Wywróciłam oczami, krzyżując ręce na piersi.
-Błagam.. - Przybliżył się do mnie.
-Ugh, co ja tu robię. - Warknęłam i wysiadłam z auta.
-Jen, czekaj! - Krzyknął za mną Bieber, również wychodząc z samochodu.
Zatrzymałam się w miejscu i obróciłam na pięcie w jego stronę.
-Co ty robisz? - Zwróciłam się do niego.
-Wybacz mi, błagam, wybacz mi.. - Jęknął, opadając przede mną na kolana.
Otworzyłam szerzej oczy, nie dowierzając w to, co ten idiota robi. Rozejrzałam się i zauważyłam tłum gromadzący się wokół nas.
                                                                                                                  
ur welcome.
btw pisanie rozdziałów idzie mi coraz gorzej.

13 komentarzy:

  1. Jejku *__* Uwielbiam tego bloga <3 Dziękuje że piszesz to opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Proszę pisz dalej chociaż skończ to opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajebiste ! :D

    Czekam na kolejną notke ! xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetnie piszesz. <33

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapraszam na mojego bloga. Dopiero zaczynam, ale warto jest go odwiedzić:
    http://justinpamelalove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Boże dziewczyno kocham cię. Twoje opowiadanie jest dla mnie inspiracją. To najlepsze co w życiu czytałam <3 Była bym bardzo szczęśliwa gdybyś weszła na mojego bloga i powiedziała co o nim myślisz :*
    http://gives-your-heart-a-break.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. kiedy nowy? :(

    OdpowiedzUsuń
  8. super rozdział czekam na nowy dodaj proszę :) Może mnie informować na tt? @JujuMyair Proszę :**

    OdpowiedzUsuń
  9. Czekam na mm jestem twoja nową czytelniczka dzisiaj przeczytałam całe to opowiadanie i je ubustwiam kocham cię za to że je piszesz i czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej twój blog został nominowany do The Versatile Blogger zasady znajdziesz na moim blogu : http://beauty-and-a-beat-swag.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Koniec niesamowity <3
    Jezu kocham twojego bloga <3

    OdpowiedzUsuń