poniedziałek, 15 lipca 2013

ROZDZIAŁ 22.


-Wstawaj. - Zmarszczyłam czoło, próbując go podnieść.
-Nie wstanę, póki mi nie wybaczysz. - Oznajmił stanowczo, ale słychać było, że jego głos w każdej chwili mógł się złamać.
-No nie rób scen, tylko wstań. - Warknęłam błagalnym tonem.
-Nie, dopóki... - Zaczął, ale przerwałam mu, nie mogąc znieść tej całej sytuacji.
-Okej, wybaczam ci. - Odparłam i pociągnęłam go do góry.
-Dziękuję.. - Jęknął, mocno mnie do siebie przytulając.
Wtedy ludzie dookoła zaczęli nam bić brawo. Super. Świetny drugi dzień szkoły, no świetny.
-Chodźmy do auta. - Szepnął mi Justin do ucha i udaliśmy się do jego Range Rovera.
-Jesteś z siebie zadowolony? - Spytałam z wyrzutem, rozsiadając się wygodnie na siedzeniu pasażera.
-Tak. - Odparł dumnie i odpalił samochód.
-Nienawidzę cię. - Skrzywiłam się, zapinając pas.
-Wcale nie.
-Gdzie mnie tym razem zabierasz? - Spytałam.
-To znaczy, że mi wybaczasz tak na sto procent? - Uśmiechnął się szatyn, skręcając w jedną z uliczek LA.
-O matko. - Zaśmiałam się.
Znowu czułam to samo uczucie. To uczucie, kiedy był obok mnie. Wtedy wszystkie smutki znikały, a na mojej twarzy niekontrolowanie pojawiał się uśmiech.
-No błagam! - Jęknął.
-Okej, okej. - Przewróciłam oczami. -Za tę szopkę, którą odstawiłeś przed moją szkołą ci wybaczę. Byłabym głupia, gdybym cię po czymś takim olała. - Ponownie się zaśmiałam.
-Kochana Jen. - Uśmiechnął się szeroko.
*
-Jesteśmy. - Oznajmił Justin, zatrzymując samochód.
Odpięłam pas i wysiadłam z auta. Moim oczom ukazał się piękny dom, na który padały jasne promienie słoneczne.
-Gdzie jestem? - Spytałam, kiedy chłopak podszedł do mnie i objął mnie w pasie.
-W moim domu. - Uśmiechnął się i ruszył do drzwi. -Zapraszam. - Dodał, wskazując ręką, bym weszła do środka.
Weszłam i doznałam szoku. To był najprawdopodobniej najpiękniejszy dom, jaki kiedykolwiek widziałam.
Rozejrzałam się dookoła i każda rzecz, która wpadała mi w oczy, przyprawiała mnie o jeszcze większy zachwyt. To wszystko było warte chyba z kilkaset milionów.
-Rozgość się. - Odparł Justin, opadając na skórzanej kanapie, usytuowanej na środku wielkiego salonu, w którym się znajdowaliśmy.
-Czy ja śnię? - Pokręciłam głową i usiadłam obok chłopaka.
-Wydaje mi się, że nie. - Wydął usta. -A jeżeli tak to śnimy razem. - Dodał, przysuwając się do mnie.
-Tęskniłam za tobą. - Wycedziłam bezmyślnie po chwili ciszy.
-Ja za tobą również tęskniłem, skarbie. - Mruknął Jus.
-Cieszę się, że znowu cię mam. - Westchnęłam, opierając głowę na jego klatce piersiowej.
-Masz mnie już na zawsze. - Szepnął przytulając mnie do siebie jeszcze mocniej, po czym dodał jeszcze ciszej: -Kocham cię, Jennifer Stewart. Kocham cię i już nigdy nie pozwolę ci odejść.
*
Obudziły mnie jasne promienie słoneczne, które wdarły się przez okno naprzeciw mnie. Odwróciłam głowę i otworzyłam szerzej oczy, rozglądając się po pomieszczeniu, w którym znajdowałam się w obecnej chwili.
-O cholera. - Krzyknęłam, podnosząc się na równe nogi.
-Co się stało? - Jęknął Jus i przeciągnął się ospale.
-Musieliśmy wczoraj zasnąć. - Opadłam na kanapę. -Mama mnie zabije.
-Spokojnie. Pewnie jej powiedziałaś, że się ze mną spotykasz? - Chłopak objął mnie ramieniem.
-No niby tak, ale mimo wszystko.. - Westchnęłam.
-Dobra, wyluzuj. Zadzwoń do niej, powiedz, że jesteś u mnie, zjemy śniadanie i odwiozę cię do domu. Okej? - Zwrócił się do mnie, podnosząc nas do góry.
Pokiwałam twierdząco głową i sięgnęłam do torebki po telefon. O dziwo, na wyświetlaczu widniały jedynie cztery nieodebrane połączenia. Westchnęłam cicho, wybrałam numer mamy i przyłożyłam komórkę do ucha.
-Jak się spało? - Usłyszałam jej wesoły głos.
-Yyy..
-Skarbie, domyśliłam się, że zostałaś gdzieś na noc z Justinem. - Zaśmiała się moja rodzicielka.
-Przepraszam, siedzieliśmy w salonie, rozmawiając i jakoś tak wyszło. - Przygryzłam dolną wargę.
-Spoko, Jen.
Co jej odwaliło?
-Czyli mogę tu jeszcze trochę zostać? - Spytałam niepewnie.
-Jasne. Cieszę się, że znowu jesteś szczęśliwa. A, pozdrów ode mnie Justina.
-Oczywiście, nie ma sprawy. Kocham cię, mamuś. - Mruknęłam i rozłączyłam się, odrzucając telefon na kanapę.
-To co robimy? - Wparowałam entuzjastycznie do kuchni, gdzie Justin przygotowywał dla nas śniadanie.
-Mówiłem ci, że nie będzie zła. - Uśmiechnął się, wyjmując ciepłe kanapki z tostownicy.
-Na nic innego cię nie stać? - Zaśmiałam się.
-Moja wina, że całe dzieciństwo mama i babcia zajmowały się gotowaniem? - Uniósł ręce do góry w geście obrony.
-Zjem cokolwiek mi podasz. - Mruknęłam i odebrałam od niego talerz z tostami.
*
Leżałam na sofie z nogami położonymi na kolanach Justina, natomiast jego ciepłe dłonie spoczywały no moich udach.
-Nudzę się. - Westchnęłam cicho, kątem oka zerkając na chłopaka.
-Chcesz porobić coś konkretnego? - Spytał, przenosząc moje nogi na kanapę, a sam usiadł na mnie okrakiem.
Jakkolwiek dziwnie to brzmiało.
Uśmiechnęłam się figlarnie, zbliżając do niego swoją twarz. Szatyn bez wahania wsunął dłonie pod moją bluzkę i położył je swobodnie na moim brzuchu.
-Chcę cię. Teraz. - Wymruczał mi do ucha swoim seksownym, lekko zachrypniętym głosem.
Justin już brał się za zdejmowanie ze mnie koszulki, kiedy nagle do drzwi zadzwonił dzwonek.
-Nie wierzę. - Westchnął chłopak, przykładając dłoń do czoła.
Zaśmiałam się pod nosem.
-Poczekaj tu, pójdę zobaczyć kogo niesie. - Przewrócił oczami i zwlókł się ze mnie, odchodząc w głąb domu.
Kilka chwil później wrócił, a ja oberwałam gazetą, która wyleciała z jego rąk.
-Co to ma być? - Warknął Biebs, ale z jego twarzy nie byłam w stanie wyczytać żadnych konkretnych emocji.
Wzięłam do ręki czasopismo i spojrzałam na okładkę, co od razu przykuło mój wzrok.
Otworzyłam na stronie z artykułem i dosłownie zaniemówiłam.
'Jennifer Stewart - czy po Justinie zajęła się Harrym?'
A na dole piękne zdjęcia spod hotelu. Zdjęcia, na których moje usta były przyłączone do ust lokatego chłopaka z brytyjskiego boysbandu.
                                                                                                                  
krótki rozdzialik.
tęsknił ktoś?

16 komentarzy:

  1. nareście nowy!! tesknie, tesknieee baaardzoo! dawj szybko nastepnny! :****

    OdpowiedzUsuń
  2. kiedy ona go pocałowała? O.o
    nic o tym nie pisałaś...
    a rozdział niezły ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. O matko :O Znowu będzie drama xD Kocham to opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Nareszcie dodałaś! Jejku, ale teraz dramat się zacznie.. normalnie umrę z niecierpliwości nim dodasz kolejny, więc jeśli mogę prosić (żebyś tego nie odebrała jakoś stresująco) dodaj szybko! Czekam niecierpliwie, jest super! A ty jesteś świetna w pisaniu, oby tak dalej, blog jest cudowny i obserwuję go codziennie od jego początków, chociaż nie dodaję komentarzy, za co od razu przepraszam...

    OdpowiedzUsuń
  5. Kobito kocham cie!
    Cały twój blog jest super klimatyczny i nastorojowy :)
    Rozdział super i czekam na kolejny wspaniały rozdziała :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetnie piszesz :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział :) Czekam na nowy ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. boski rozdział czekam na nn ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. Superrrr rozdział jak zwykle. Ja tęskniłam. Zapraszam na mojego bloga:
    http://justinpamelalove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. SUPER DODAWAJ KOLEJNY, BO ZWARIUJE ;p

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiedy dodasz kolejny??

    OdpowiedzUsuń
  12. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  13. no Kurwa mówiłam że jak już wszystko jest okej to coś się spierdoli... A było tak romantycznie <3
    Trochę dziwne że po miesiącu dopiero o tym piszą :/
    Czekam na nn ;*
    Dodawaj szybko ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. super rozdział ;) a już się bałam ;) <3

    OdpowiedzUsuń