wtorek, 19 lutego 2013

ROZDZIAŁ 1.


Obudził mnie przeraźliwy dźwięk telefonu. Otworzyłam słabo oczy, jednocześnie siadając skrzyżnie na łóżku. Na zegarku widniała godzina 7:30.
-Kogo o tej porze niesie... - Powiedziałam do siebie i niechętnie wzięłam do ręki telefon, który nie przestawał dzwonić. Maddie.
-No wkońcu! Słuchaj nie uwierzysz. - Pisnęła do telefonu moja przyjaciółka, co momentalnie mnie rozbudziło.
-Czego ty chcesz? Jest 7 rano! Zabiję cię, jeśli to nie jest ważne.
-KONCERT JUSTINA W LONDYNIE! - Wrzasnęła dziewczyna z odczuwalnym podnieceniem.
-Serio? Kiedy? Gdzie? Jak? Za ile? - Spytałam lekko zdziwiona, opierając się jedną ręką o łóżko.
-Za miesiąc, Wembley Arena, normalnie, kupujemy Diamondy za 500 funtów!
-Co? Oszalałaś? Rodzice nigdy nie dadzą mi tyle kasy na koncert... Na pewno nie jego. - Odpowiedziałam zasmucona, wstając przy tym i podchodząc do okna.
-Jen, proszę. Na pewno coś wykombinujesz. Może tata spróbuje coś ci załatwić? Jutro rusza sprzedaż biletów. - Odparła Maddie z nadzieją w głosie.
-Jutro? Żartujesz sobie ze mnie? Nie ma takiej opcji, Maddie. Przepraszam. Idź sama... Poza tym. Nie jestem jego fanką, żeby płacić 500 funtów za spotkanie z nim. Muszę kończyć, na razie. - Rzuciłam niechętnie, odłożyłam telefon na szafkę i udałam się do kuchni. Mój tata o mało nie dostał zawału, kiedy ujrzał mnie w drzwiach.
-Jenny, skarbie, wszystko w porządku? - Spytał, odkładając gazetę na stół.
-Tak. Wszystko jest okej. - Odpowiedziałam zimno, odwracając się tyłem do taty, by nie widział grymasu na mojej twarzy.
-Chodź tu, usiądź. - Wskazał miejsce obok siebie, na co ja posłusznie wykonałam polecenie. -Więc? O co chodzi?
-Obiecujesz, że nie będziesz się śmiać? - Spytałam, uśmiechając się lekko.
-Obiecuję. Mów.
-Za miesiąc jest koncert Justina Biebera w naszym mieście. Jutro rusza sprzedaż biletów. Maddie kupuje na Diamond, z możliwością poznania go. - Odparłam, patrząc na tatę oczami pełnymi nadziei.
-Eh. A ile ten bilet kosztuje?
-500 funtów...
-Córcia, wiesz, że nie mamy teraz pieniędzy na takie wydatki. - Odrzekł tata, obejmując mnie ramieniem. -Nie pierwszy i nie ostatni raz ten chłopak będzie w Londynie.
-Jasne. - Odpowiedziałam, uśmiechając się blado. Zabrałam jogurt z kuchni i wróciłam do pokoju.
*
Koncert Justina zbliżał się nieubłagalnie. Z każdym dniem zaczynało zależeć mi coraz bardziej. Nie rozumiałam tego. Nie byłam Belieberką. Nie lubiłam jego muzyki. Ale miał w sobie coś dziwnego. Około 17 zadzwoniła do mnie Maddie. Nie widziałam się z nią od dwóch tygodni, z powodu choroby. Stęskniłam się za nią i przede wszystkim żałowałam, że tak na nią ostatnio naskoczyłam o ten koncert.
-Próbowałam wszystkiego. Wszystkiego, rozumiesz? Spóźniłam się... Tak bardzo pragnęłam biletu na Diamond Circle, że wykupili całą resztę. Nie ma już nic. Nawet biletów na sektory. - Wyłkała moja przyjaciółka do słuchawki, a mnie zrobiło się jakoś dziwnie na sercu.
-Maddie... Zadzwonię do ciebie za jakiś czas. Daj mi z pół godziny. - Odparłam i rozłączyłam się.
'Tutaj chodzi o moją przyjaciółkę. Która kocha Justina za wszystko. Z którą spędziłam całe życie. Muszę załatwić te bilety.' Pomyślałam do siebie i usiadłam z laptopem na łóżku. Zaczęłam szukać w internecie jakichś stron, czy ewentualnie ostatnich biletów na aukcjach. Nagle na moim ekranie pojawiła się reklama 'Chcesz wygrać Golden bilety na koncert Justina Biebera? Nie czekaj! Klik!' Nie zastanawiając się długo kliknęłam w reklamę. Po chwili wyświetliła mi się strona samego Biebera. 'Skoro już zdecydowałaś się wygrać bilety, to na co czekasz? Wyślij smsa o treści GOLDEN na numer 1000. Oddzwonimy do Ciebie!' Wzięłam do ręki komórkę i wysłałam smsa. Opadłam bezsilnie na łóżku, a już chwilę później mój telefon zaczął dzwonić.
-Halo?
-Do kogo się dodzwoniliśmy? - Usłyszałam głos młodej kobiety. Moje serce przyspieszyło do granic możliwości.
-Jennifer Stewart. - Odpowiedziałam, łapiąc nerwowo oddech.
-Odpowiedz mi na jedno pytanie. Jak nazywają się perfumy Justina Biebera?
-SOMEDAY! - Wręcz krzyknęłam do telefonu, na co kobieta zaśmiała się serdecznie.
-Brawo. Proszę zgłosić się po bilety przed koncertem, na hasło 'someday'. Życzymy udanej zabawy.
Nie wierzyłam w to, co się stało. Cieszyłam się tak bardzo. Od razu zadzwoniłam do Maddie i powiedziałam jej o wszystkim. Oczywiście zostałam zabita piskiem.
*
Do areny podwiózł nas mój tata. Mimo, że były 3 godziny przed koncertem, to fanek były miliony. Faktycznie, ten pisk był przeraźliwy. Nie miałyśmy pojęcia jak dostać się do wejścia, nie było żadnych szans. Nagle do areny podjechał wielki samochód. Jak mniemam, znajdował się w nim Bieber, bo wszystkie fanki rzuciły się w jego stronę. Nieważne co to było, ale dzięki temu dostałyśmy się do wejścia. Podeszłyśmy do bramek, przy których stało czterech przypakowanych ochroniarzy.
-Bilety? - Odparł jeden sucho, patrząc się na nas podejrzliwie.
-Someday? - Powiedziałam niepewnie, na co ochroniarze spojrzeli po sobie i dali nam opaski.
Weszłyśmy do budynku. W środku znajdowało się zaledwie kilkadziesiąt osób. Jacyś biznesmeni, ochroniarze i kilka fanek na strefie diamond. Poszłyśmy na wyznaczone miejsce pod sceną i stanęłyśmy przy barierkach.
-Myślisz, że jest jakaś szansa, że weźmie mnie na scenę na One Less Lonely Girl? - Spytała mnie przyjaciółka podekscytowana.
-Maddie, naprawdę sądzisz, że on sam je wybiera? To są córeczki głupich biznesmenów, puste lale, zrozum to.
-Tak uważasz? - Dodała speszona.
-Wiem to.
*Oczami Justina*
-Cholera, Scooter, mówiłem nie jeździjmy tym wozem. - Powiedziałem wkurzony do mojego menagera, na co on tylko wzruszył ramionami i rzucił sucho:
-Grałbyś metal, nie miał byś takich problemów.
-Ugh... - Burknąłem i przewróciłem teatralnie oczami.
-Justin, wchodzisz za 5 minut! - Krzyknęła do mnie jakaś dziwna kobieta, na co wszyscy ruszyliśmy pod scenę. Obserwowałem fanki zza zasłonki. Miałem idealny widok na Golden Circle. Przyprawiało mnie to o dreszcze, te dziewczyny, całe zapłakane, przeze mnie. Z nadzieją, że chociaż dotknę ich dłoni, czy spojrzę na nie. Nagle w oczy rzuciła mi się ciemnej karnacji, szczupła dziewczyna z długimi włosami. Wyglądała tak obojętnie. Jakby była tu z przymusu. Nie wiedząc czemu, spodobało mi się to. Odwróciłem się do Scootera i Kenny'ego i odparłem przerywając ich jakże inteligentną konwersację o brytyjskich hamburgerach.
-Scooter.
-Tak, Justin? - Nachylił się nade mną.
-Chcę ją na One Less Lonely Girl.
-Którą?
-Tą w czarnej bokserce, długich włosach, grzywka do góry, podarte jeansy. Widzisz ją? - Odparłem i wskazałem na dziewczynę.
-Tak, widzę. - Odpowiedział Scooter, zwrócił się do Kenny'ego, a ten gdzieś poszedł.
-Minuta! - Krzyknęła pani director, a ja ze schodów krzyknąłem jeszcze do menagera:
-Nie strać jej z oczu.
-Zrozumiano. - Odpowiedział, a mnie wypchnięto na scenę.
*Oczami Jennifer*
W pewnym momencie hali zrobiło się całkiem ciemno. Dziewczyny ucichły, słychać było jedynie czyjś oddech z głośników. No i bum... Światła ponownie się zapaliły i na scenę wszedł on. Dziewczyny zaczęły niewiarygodnie piszczeć. Justin zaczął śpiewać piosenkę As Long As You Love Me. Chodził po scenie, tańczył, schylał się do fanek i podawał im ręce. Śpiewał piosenkę po piosence, a ja z każdą chwilą czułam, że mi się przygląda. Nasze spojrzenia spotykały się co kilka sekund. 'Co do chuja?' Powiedziałam do siebie w myślach i skrzyżowałam ręce na piersi. Moja przyjaciółka szalała. Piszczała, skakała do sceny, płakała. Nagle jeden z ochroniarzy krzyknął do mnie.
-Ej, ty w czarnym!
-Ja? - Odparłam zdziwiona, wskazując na siebie.
-Tak, ty. Chodź tu. - Spojrzałam na Maddie zdziwionym wzrokiem, co ona odwzajemniła. Ochroniarz podszedł bliżej mnie i wyciągnął mnie z tłumu. Nagle z głośników poleciały pierwsze nuty piosenki One Less Lonely Girl. Ochroniarz pociągnął mnie za scenę, a ja w ostatniej chwili spojrzałam na moją przyjaciółkę. Miała szklanki w oczach, w dodatku patrzyła na mnie takim wzrokiem. Powiedziałam cicho 'przepraszam', ale ona odwróciła się w stronę tłumu. Nagle podszedł do mnie jakiś dziwny facet.
-Ja jestem Scooter, menager Justina. Dobra, za niecałą minutę wyjdziesz tam na scenę, zostaniesz posadzona na krześle, czy czymś tam innym, Justin będzie cię dotykał, śpiewał do ciebie, da ci kwiaty, nie zemdlej. Oddychaj. Pamiętaj o oddechu, masz oddychać, bo jak przestaniesz oddychać, to zemdlejesz, a Justinowi nie sprzyjają takie sytuacje. No. Lecisz. - Powiedział obojętnie mężczyzna. Grupa tancerzy podeszła do mnie, dosłownie wypchnęła mnie na scenę i posadziła na fotelu, tronie, nie wiem jak to nazwać. Czułam jak serce za wszelką cenę chce wyskoczyć, a płuca podchodziły mi do gardła. Nie wiedziałam na co patrzeć, na fanki, czy na niego. W pewnej chwili podszedł do mnie, ujął moją twarz w dłonie i spojrzał mi głęboko w oczy. Wtedy dotarł do mnie jego zapach. Delikatny, a zarazem mocny zapach męskich perfum. Przymknęłam powieki, czując, jak oczy napełniają mi się łzami. Starałam się oddychać spokojnie, tak jak mówił Scooter, ale zaczynałam tracić kontakt z rzeczywistością. Justin złapał mnie za rękę i powoli podniósł do pozycji stojącej. Objął mnie swoim ramieniem, nie puszczając mojej dłoni i zaczął śpiewać mi do ucha. Odwróciłam głowę w drugą stronę, ale on znalazł się tam w ułamku sekundy. Podniósł mój podbródek dwoma palcami, a jego oczy znów utkwiły w moich. Uśmiechnął się, zaśpiewał ostatnie wersy piosenki i przytulił mnie mocno.
-Jak masz na imię? - Spytał, ciągle trzymając mnie za rękę.
-Jennifer... - Odparłam niepewnie, spuszczając wzrok.
-Powitajcie Jennifer brawami! - Powiedział i dodał na wyjściu: -Najpiękniejszą fankę.
Kiedy zeszliśmy ze sceny, moje serce znacznie się uspokoiło.
-Nie jestem twoją fanką. - Rzuciłam obojętnie z delikatnym grymasem na twarzy.
-Idę zaśpiewać im jeszcze kilka piosenek, pogadam z nimi trochę i wrócę do ciebie. Nie ruszaj się stąd. - Krzyknął przez hałas, cmoknął mnie w policzek i pobiegł z powrotem na scenę.
-Jak ci na imię? - Podbiegła do mnie szczupła blondynka z szerokim uśmiechem.
-Jennifer.
-Czego ci trzeba, Jennifer?
-Pić.
-Już przynoszę. Chodź ze mną, zaprowadzę cię do garderoby Justina, tam na niego poczekasz. - Powiedziała, cały czas się uśmiechając i zaprowadziła mnie do pokoju Biebera.
Usiadłam skrzyżnie na fotelu, pijąc wodę, którą przyniosła mi kobieta. Położyłam głowę na oparciu fotela i przymknęłam oczy.
-Hej, nie śpij, Jennifer. - Otworzyłam oczy i ujrzałam uśmiechniętego Justina kucającego tuż przede mną.
-Co? Usnęłam? Co!? - Wstałam na nogi, ruszając w stronę wyjścia. W ostaniej chwili chłopak złapał mnie za rękę i pociągnął do siebie.
-Aż tak mnie nienawidzisz? Jeśli tak, to dlaczego tu jesteś? Dlaczego prawie płakałaś na scenie?
-Co? Nie nienawidzę cię. Mówiłam tylko, że nie jestem twoją fanką. A jestem tu dla przyjaciółki.
-Pewnie zgłodniałaś. - Odparł Justin, łapiąc delikatnie moją dłoń.
-Trochę. - Odpowiedziałam obojętnie, przygryzając dolną wargę.
-A więc zapraszam cię na kolację.
                                                                                                                  
oki. pierwszy rozdział wita.
jak czytasz, to zostaw po sobie komentarz, będzie mi miło. ;)
tutaj trailer opowiadania: http://www.youtube.com/watch?v=SsesYtoIm28

9 komentarzy:

  1. rozdział fajny, ale trochę sztuczny jak dla mnie. Lecz może być , jest okey.
    Czekam na nn. :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. No bardzo fajnie się zaczęło, Justin jak zwykle nie zwlekał z umówieniem się z nią. :D Zapraszam do siebie http://wszysctkoinic.blogspot.com/ i też proszę o komentarz :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Może dla mnie trochę za szybko sie wszystko dzieje, ale to jest twoje opowiadanie, wiec pisz jak chcesz :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Zabieram się właśnie za czytanie Twojego opowiadania. Mam nadzieje, że mi się spodoba. Duży "+" na starcie za tło bloga. Poprostu cudne ! :*
    Kasia :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham Cię za tę playlistę ! Jego stare piosenki przywołały u mnie tyle wspomnień! Rozpiera mnie teraz energia i nie wiem co napisać ! Aktualnie gra "Stuck in the moment" a usmiech nie schodzi mi z twarzy! Dziękuje poprostu ! Jego głos wtedy! Ja pierdziele! ! ♥♥♥ Będę odwiedzać Twojego bloga, żeby sobie posłuchać muzyki hihi.! Ciumki :*
    to znowu Kasia :)

    OdpowiedzUsuń
  6. No faktycznie za szybko się wszystko tutaj dzieje.. Szło by to ciągnąć te opowiadanie do tego momentu gdy Jus powiedział, że chce ją na OLLG.. i potem 2 rozdział.. :) mogłaś pisać nwm no co ubierają jak się czują itp.. opisywać sytuację :) ale opowiadanie zapowiada się ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń