sobota, 23 lutego 2013

ROZDZIAŁ 3.


*Oczami Jennifer*
Minął już tydzień od ...incydentu po koncercie. Puste fanki podchodzą do mnie w szkole i na ulicy, niektórzy śmieją mi się w twarz, a reszta dziewczyn chce mnie zabić. Gorzej chyba być nie może. Nie. Może. Do internetu trafiły zdjęcia moje i Justina, kiedy wchodzimy do hotelu, i kiedy ja wybiegam z niego zapłakana... Z moich przemyśleń wyrwała mnie Maddie, która dosiadła się przy murku tuż obok mnie.
-Jak się czujesz? - Spytała i złapała mnie za rękę.
-Jak zdzira.. - Odpowiedziałam, gapiąc się ślepo w jeden martwy punkt.
-Nie jesteś nią, Jen. To on jest sukinsynem. Pewnie po każdym koncercie pieprzy się z jakąś dziewczyną. Ale dość tego. Musimy się rozerwać. Gdzie chciałabyś iść? Może klub?
-W sumie to nie widzę problemu. Będę po ciebie o 20. - Odparłam entuzjastycznie do Maddie.
*
W domu byłam dopiero o 16. Zjadłam coś, poszłam do łazienki się ogarnąć i koło 19 zeszłam na dół. Usiadłam na kanapie, włączając telewizję. Zostawiłam jakieś wiadomości. W pewnej chwili dosiadła się do mnie mama.
-Gdzie się tak wystroiłaś? - Spytała z podejrzliwym uśmieszkiem na twarzy.
-Idę z Maddie na jakąś imprezę.
-Uważajcie na siebie, wiesz jacy niewyżyci są teraz chłopcy. - Dodała, po czym obie wybuchłyśmy śmiechem. Nagle odwróciłyśmy obie wzrok w stronę telewizora.
-Kim jest młoda dziewczyna, która spędziła z Justinem noc w hotelu po jego koncercie w Londynie? Czy spali ze sobą? I dlaczego rano wybiegła z hotelu zapłakana? Czyżby stała jej się w środku jakaś krzywda? Czyżby wielki gwiazdor ją wykorzystał? - Leciało z telewizji, a na ekranie pokazywały się krótkie filmiki i zdjęcia, na których widać mnie, jego, razem... Otrząsnęłam się, złapałam pilota i szybko wyłączyłam telewizor.
-Jen...? - Spojrzała na mnie mama, jakby miała zaraz się rozpłakać.
-Mamo, to nie tak... To wszystko fotomontaż, wiesz przecież jakie możliwości mają teraz ci ludzie. - Odpowiedziałam nerwowo, po czym spuściłam wzrok i opadłam na kanapę.
-Jen... - Powiedziała mama, ujmując moją dłoń. Odwróciłam głowę w jej stronę. Jej oczy były pełne... współczucia. Uśmiechnęła się do mnie półgębkiem i pogładziła kciukiem wierzch mojej ręki. Wzięłam głęboki oddech, zaciskając powieki.
-Ok. Spędziłam z nim noc po koncercie. Wcale nie byłam u Maddie. Wiem, teraz znienawidzisz Maddie, bo cię okłamała, a mnie uziemisz do osiemnastki. Wiem, że głupio zrobiłam, ale mamo...
-Jen, nie uziemię cię! Dlaczego wybiegłaś stamtąd z płaczem? - Spytała troskliwie.
-Musisz wszystko wiedzieć? - Burknęłam, na co mama tylko kiwnęła głową. - Uh.. Zaprosił mnie do hotelu pod pretekstem kolacji. Owszem, zamówiliśmy wykwintną kolację. I trzy butelki wina. Skusiłam się, nawet nie wiem dlaczego, bo przecież nie piję alkoholu. Ale tym razem po prostu uległam... Po załatwieniu dwóch butelek zaczęliśmy się całować na łóżku, a po tym urwał mi się film. Obudziłam się rano i zobaczyłam apartament hotelowy, trzy puste butelki po winie na stole i ubrania porozrzucane dookoła łóżka. Ubrałam się, Justin się kąpał, a jak wyszedł z łazienki, uderzyłam go z liścia i uciekłam... - Końcówkę dokończyłam ze łzami w oczach.
-Kochanie... Ja nie wiem co ci powiedzieć. Musisz po prostu o tym nie myśleć. - Mama powiedziała, przytulając mnie mocno do siebie. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Byłam pewna, że to Maddie, więc zerwałam się i poszłam otworzyć. Kogo ujrzałam? Reporterów przepychających się w moją stronę. Mama podeszła i stanęła obok mnie.
-Jennifer, czy to prawda, że uprawiałaś seks z Justinem po jego koncercie?
-Masz na imię Jennifer?
-Jak to się stało, że trafiłaś z nim do łóżka? - Reporterzy walczyli między sobą, zadając mi pytania, nagrywając i robiąc zdjęcia. Moja mama wyminęła mnie, zajmując miejsce przede mną.
-Po pierwsze, to nie jest niczyja sprawa, po drugie proszę nam dać spokój. Zajmijcie się sobą i Justinem, nie Jennifer. - Powiedziała stanowczo, poczym zamknęła drzwi.
Przyłożyłam dłoń do czoła, opierając się o ścianę.
-Dzięki, mamo. - Rzuciłam, poszłam do swojego pokoju i opadłam na łóżko.
*
Przez ostatni tydzień byłam wręcz prześladowana przez reporterów. Jedynymi osobami, które pomagały mi z tym byli moi rodzice i Madds. Pewnego dnia wracałyśmy razem ze szkoły do mnie, dopadła nas spora grupa jakichś reporterów. Zaczęli zadawać nam pytania, coraz bardziej nas otaczając. W pewnej chwili podjechał obok jakiś samochód. Zobaczyłam w środku moich rodziców, więc obie szybko wsiadłyśmy do środka.
-Koniec tego. Dostałem pracę w LA. Wyprowadzamy się. - Odparł mój tata i wcisnął pedał gazu.
-Może to nas uratuje przed tymi ludźmi. Dom w LA gotowy. - Dodała moja mama, przykładając rękę do czoła i oparła się o drzwiczki.
-No ale mamo, ja nie zostawię Maddie. - Powiedziałam krucho i spojrzałam smutno na moją przyjaciółkę.
-Nie musisz. Jej tata dostał pracę razem ze mną. Maddie też się tam przeprowadza. Po prostu to miała być dla niej niespodzianka.
-Co!? - Pisnęłyśmy w tym samym momencie, łapiąc się za ręce.
-Taak, dobrze słyszycie. - Zaśmiała się moja mama. -Witaj Hollywood.
*
Obudziłam się kilka minut po 12. Przez tą przeprowadzkę nie mogłam spać do jakiejś 5. Wstałam, ogarnęłam się i wyszłam do kuchni.
-Jak się spało? - Spytała moja mama, odstawiając kubek z kawą na blat.
-Nawet dobrze. Jestem mega podekscytowana tym wyjazdem do Stanów. - Podeszłam do niej i usiadłam obok.
-Oj kochanie, jeszcze trochę czasu tu zostaniemy. Trzeba załatwić formalności, przewózkę rzeczy i tak dalej. - Objęła mnie ramieniem, kiedy nagle moja komórka zaczęła dzwonić. Wyjęłam ją z kieszeni i spojrzałam na wyświetlacz. Maddie.
-Co tam, przyjaciółko? - Spytałam, gryząc przy tym paluszka, którego chwyciłam wychodząc z kuchni do salonu.
-Włącz MTV. Teraz! - Wrzasnęła moja kumpela do telefonu, aż mnie odrzuciło.
-Okej, okej, ale nie musisz tak na mnie krzyczeć. - Zaśmiałam się, opadając na kanapę. Wzięłam do ręki pilota, włączyłam na MTV i dosłownie mnie zamurowało. Zobaczyłam samego Biebera. Ale nie w tym tkwiła rzecz. Tylko w tym, co mówił...
-I jeżeli oglądasz to teraz, to wiedz, że zależy mi na tobie jak na nikim. Ile cię znam? Wystarczyło kilka godzin, bym zrozumiał, że jesteś kimś wyjątkowym... A jeżeli jesteś kimś, kto zna Jennifer, dziewczynę, która była na scenie podczas One Less Lonely Girl na moim ostatnim koncercie w Londynie, to napisz do mnie na twiterze. Chciałbym wiedzieć chociaż jak się nazywa. A wiem jedynie, że ma na imię Jennifer i jest najpiękniejszą dziewczyną we wszechświecie. I apeluję, jeżeli wiesz, kim jest ta dziewczyna, to skontaktuj się ze mną lub z moim menagerem Scooterem Braunem, on na pewno odczyta każdą wiadomość na twiterze. No... To chyba na tyle. Mam nadzieję, że to dotrze do ciebie, Jennifer.
-Co... - Powiedziałam do siebie, przykładając dłoń do czoła. Poczułam jak mama obejmuje mnie od tyłu i całuje w głowę.
-Teraz to pojedziemy do tych Stanów dwa razy szybciej... - Odparła moja mama, wzdychając.
-Przecież oni mi nie dadzą spokoju. - Powiedziałam łamiącym głosem i oparłam głowę o kant kanapy.
-Kto? - Spytała moja mama, siadając obok mnie.
-No kto? Paparazzi, reporterzy, oni zrobią wszystko, żeby zdobyć wieści.
-Chyba mu na tobie naprawdę zależy. Może daj mu szansę? - Odrzekła, gładząc moją dłoń.
-Mamo, nawet tak nie mów. Wiesz co mi zrobił, wiesz jakie są te głupie gwiazdeczki USA. Zrobią wszystko dla sławy. Nie będę jego kolejną zabaweczką, tak jak ta Selena, czy jak jej tam. Uh, idę do siebie, muszę sobie to wszystko spokojnie ułożyć. - Rzuciłam nerwowo, wstałam i udałam się do swojego pokoju.
Leżałam na łóżku z rękami pod głową, ślepo wpatrując się w sufit.
-Dlaczego mnie podkusiło... - Szepnęłam do siebie, bijąc się z myślami.
-Bo cię sobą zauroczył. - Zobaczyłam nad sobą twarz swojej mamy. Podniosłam się do pozycji siedzącej i spojrzałam się na nią pytającym wzrokiem.
-No nie mów, że nie. Jest idealny, nieprawdaż? Jest gwiazdą, każda dziewczyna by go chciała, w dodatku ma piękną twarz. Ma coś w sobie i za pewne oszałamiająco pachnie. - Dodała, robiąc podejżliwą minę.
-Co do zapachu to masz całkowitą rację. Ale... Kim on do cholery jest? Zapatrzony w siebie idiota, nieliczący się z uczuciami dziewczyn. - Odparłam, przeczesując włosy do tyłu i opierając się o ścianę.
-Mamo, jeżeli próbujesz mnie do niego przekonać, to wiedz, że ci się nie uda. On jest dla mnie skończony. I w tej chwili... Ja chcę po prostu o nim zapomnieć. Co mi się nie uda, bo ten kretyn jest wszędzie. - Dodałam smutno, kładąc dłoń na dłoni mojej rodzicielki i uśmiechnęłam się do niej. Ona tylko wzdychnęła i rzuciła:
-Tata był dzisiaj na lotnisku i kupił nam wszystkim bilety do Los Angeles. Wyjeżdżamy w środę. To za dwa dni, więc powinnaś się już zacząć pakować.
-Co!? Jejku, to świetnie! - Pisnęłam i przytuliłam mocno mamę.
*
-Już się spakowałaś? - Obróciłam się i ujrzałam mojego uśmiechniętego tatę, opartego o framugę drzwi.
-No tak, w końcu jutro wyjazd. - Odpowiedziałam, odwzajemniając uśmiech i jednocześnie próbując dopiąć ostatnią walizkę. - Pomógłbyś mi?
-Jasne, czekaj. - Tata ruszył w moją stronę, odłożył coś na jedną z szafek i zaczął zmagać się z walizką. Wstałam, podeszłam do szafki, wzięłam do ręki to co położył tam tata i dokładnie obejrzałam. Mój paszport i bilet lotniczy.
-Tato, nie mówiłeś, że wylądujemy w LAX!? - Odparłam podekscytowana, przytulając mocno tatę.
-Czy to ważne? - Zaśmiał się i wzruszył ramionami. - Dobra, macie z Maddie jeszcze dzień, więc pożegnajcie się ze znajomymi. - Dodał, poklepał mnie po ramieniu i wyszedł z pokoju.
Usiadłam na swoim łóżku, zaciągając się zapachem mojego pokoju. Trochę smutno mi było na myśl, że muszę opuścić to mieszkanie. Nie było ani nadzwyczaj piękne, ani jakieś duże, ale było moim mieszkankiem, w którym żyłam 17 lat. Było tu tyle wspomnień... Patrząc na pobliski plac zabaw, uśmiech od razu pojawiał mi się na twarzy. Te cukierkowe obrazy z dzieciństwa wręcz przyprawiały mnie o dreszcze. Przymknęłam oczy, opierając głowę o okno.
Dobra, Jennifer, ogarnij się już. - Powiedziałam do siebie w myśli i otworzyłam szeroko oczy. Wzięłam do ręki komórkę i wybrałam numer Maddie.
-Masz chwilę? - Spytałam, kiedy usłyszałam, jak odebrała.
-Dla ciebie mam całe życie. Coś się stało? - Odpowiedziała, na co uśmiechnęłam się do siebie.
-Nie, po prostu chciałam pospacerować ostatni raz po Londynie.
-Jasne, nie ma sprawy. - Powiedziała entuzjastycznie moja przyjaciółka.
-No to widzimy się za pół godziny w Hyde Parku przy naszym miejscu. - Dodałam i rozłączyłam się, nie czekając na odpowiedź.
Nałożyłam na siebie czarną skórzaną kurtkę, bordowe conversy, oznajmiłam rodzicom gdzie wychodzę, no i wyszłam. Włożyłam słuchawki do uszu i ruszyłam przed siebie. Obok mnie przemykali różni ludzie. Niektórzy mgnęli w pośpiechu, a niektórzy po prostu spacerowali. Jakby zatraceni w świecie, w którym żyją. Mijałam różne sklepy, budynki, miejsca. Z każdym z nich miałam jakieś wspomnienia. Te mniejsze, czy te większe, wszystkie były w moim sercu. Hotele, place zabaw, przystanki... Miejsce, w którym pierwszy raz zapaliłam, czy pierwszy raz się całowałam... To wszystko było takie niesamowite. To miasto mnie wychowało. To dzięki tym miejscom i tym ludziom jestem teraz tym, kim jestem. Kiedy weszłam do parku, nieoczekiwanie wpadłam na mojego przyjaciela Matta, z którym nie widziałam się sporo czasu przez to zamieszanie.
-Co tu robisz, o tej porze, sama, Jen? - Spytał lekko zdziwiony, przechylając głowę na bok.
-Chciałam sobie powspominać trochę i pożegnać się z Londynem... - Odpowiedziałam smutno i spuściłam głowę.
-Co? Jak to pożegnać? O czym ty mówisz? - Odparł chłopak, gromiąc mnie wzrokiem.
-Uh, o matko. Nie powiedziałam ci. Przepraszam, ta cała sytuacja z Bieberem mnie przytłoczyła, tyle się ostatnio dzieje w moim życiu... - Rzuciłam bezsilnie i opadłam na pobliską ławkę.
-Czekaj, zaraz, nie tak szybko... O czym mi nie powiedziałaś? - Matt dodał swoim zachrypniętym głosem, siadając obok mnie i obejmując mnie w talii.
-Księżniczko, masz mi wszystko zaraz wyśpiewać, bo jak nie, to inaczej porozmawiamy! - Dodał, starając się poprawić mi humor i uniósł delikatnie mój podbródek.
-No, ogółem to chodzi o to, że Madds wyciągnęła mnie na ten głupi koncert, zostałam One Less Lonely Girl, co już pewnie zdążyłeś ogarnąć, bo jestem na każdej plotkarskiej stronie w internecie, potem Justin zaprosił mnie na kolację, niechętnie, ale poszłam, tam się upiłam, przespałam z nim, rano dotarło do mnie co odwaliłam, uciekłam z hotelu, paparazzi mnie prześladowali, zresztą nie tylko mnie, ale też Madds i nasze rodziny, mój tata i tata Maddie dostali razem dobrą pracę w Hollywood, no i stwierdziliśmy, że taka wyprowadzka może zmienić nasze życie i wyprowadzamy się do LA, jutro o 2 w nocy mamy lot, lądujemy w LAX... To chyba tyle. - Opowiedziałam mu historię swojego życia, a on patrzył się na mnie, nie dowierzając.
-Dobra. Ja chyba czegoś tu nie czaję. Pieprzyłaś sie z najpopularniejszym facetem na świecie, a po tym wyprowadzasz się do najpopularniejszego miasta, do najpopularniejszej dzielnicy na świecie, a ja, twój najlepszy przyjaciel, dowiaduję się o tym dzień przed? Żarty sobie robisz tak? - Odparł Matt, śmiejąc się ironicznie.
-Nie, Misiek, to nie żart, to rzeczywistość. Cholernie prawdziwa rzeczywistość. Myślisz, że nie chciałabym tu zostać?
-To zostań...
-Nie mogę Mattie. On prędzej czy później mnie tu znajdzie, a w LA będę miała chociaż trochę spokoju. Ale pamiętaj, Mattie. Nieważne, co się stanie, to zawsze będziesz moim przyjacielem. I zawsze będę cię kochać, okej? Nawet jak ty przestaniesz kochać mnie. - Odparłam, starając się brzmieć optymistycznie. Ujęłam twarz mojego przyjaciela i pocałowałam go delikatnie w nos.
-Eh.. Nie zapomnę. Przecież będziemy się odwiedzać. Przyjaciele na zawsze, nie? - Powiedział Matt i wyciągnął do mnie mały palec.
-Na zawsze. - Odparłam i oplotłam jego palec swoim, po czym Matt mocno mnie do siebie przytulił.
-Hej, hej, gołąbeczki, nie zapędzajcie się za bardzo. - Podeszła do nas Maddie i powiedziała swoim słodkim tonem.
-O, hej, Madds. - Rzucił zażenowanym tonem Matt i przywitał się z moją przyjaciółką.
-Hej, Matts. Co tu robisz? - Spytała dziewczyna, robiąc zdziwioną minę.
-A nic, spotkałem Jen przypadkiem, w sumie to czas na mnie. - Odparł, przeczesując niezdarnie włosy i próbował odejść, ale w ostatniej chwili złapałam go za rękę i przyciągnęłam do siebie.
-Kocham cię Mattie. - Szepnęłam mu do ucha, przytulając go z całej siły.
-Ja ciebie też kocham, Jenny. Zazdroszczę Bieberowi tego, czego z tobą dokonał. - Odpowiedział, oddalając nas od siebie.
-Oj, Matt. - Przewróciłam oczami i delikatnie walnęłam go w ramię.
-No a ja? - Spytała moja kumpela, robiąc słodką minę.
-Ciebie też kocham. - Powiedział Matt i przytulił Maddie.
-Trzymajcie się w tym LA. Przyjadę do was w wakacje, macie moje słowo! - Dodał na odchodnym, pomachał nam i poszedł.
-Niesamowity człowiek. - Powiedziała moja przyjaciółka, odwracając się do mnie.
-Racja... Szkoda mi go. Kto mu będzie teraz pomagał w robieniu jajecznicy!? - Zaśmiałam się i wzięłam Madds pod rękę.
-Tak, robienie z Mattiem jajecznicy jest lepsze niż cokolwiek na świecie. - Zawtórowała mi śmiechem i ruszyłyśmy przed siebie.
-Trochę mi smutno, że wyjeżdżamy. Ale to co dzisiaj zrobił Justin przekroczyło wszelkie granice mojej cierpliwości.
-Dokładnie. On jest bezczelny. Myśli, że polecisz na telewizję, o proszę. - Rzuciła sarkastycznie Maddie, stając na chwilę w miejscu. -Ale może naprawdę się zakochał? - Dodała, przyglądając mi się uważnie.
-Madds, głuptasie. Dla niego każda najmniejsza sensacja jest ważna. Teraz gada o nim cały świat. - Odparłam i przewróciłam oczami.
Połaziłyśmy po mieście, aż się ściemniło, po czym obie wróciłyśmy do swoich domów.
Na wejściu przywitali mnie rodzice, którzy przenosili do salonu pudła z rzeczami.
-Pożegnana? - Spytała mama odkładając na ziemię jedno z pudeł.
-Tak. Z miastem, z ludźmi. Jest okej. A teraz, pozwólcie, że pójdę do siebie, w końcu muszę się wyspać, bo jutro raczej na pewno zawalimy noc. - Powiedziałam z uśmiechem, pożegnałam się z rodzicami i poszłam do siebie.
*
Otworzyłam oczy i prawie dostałam zawału, kiedy zobaczyłam nad sobą twarz mojej mamy.
-Kurczę, co wy macie z tym porannym budzeniem mnie... - Spojrzałam na zegarek. -Przed ósmą. - Dodałam zirytowana i jeszcze nie do końca przytomna.
-Powinnaś na to spojrzeć. - Odparła moja mama i rzuciła mi gazetę. -Dzisiejsza. - Dopowiedziała i wyszła, z mojego pokoju.
                                                                                                                  
ponownie spytam. ktoś to czyta? ;x
naprawdę będę wdzięczna całym sercem, za każdy, nawet króciutki komentarz. :<

6 komentarzy:

  1. Ja czytam :D No i ogólnie chce następny :P Ciekawa jestem co będzie w tej gazecie :D:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Dodaj nowy *.* proszeEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE D: D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiem, jak ciężko znaleźć czytelników. Bardzo mi się podoba (: Dzisiaj NN u mnie na blogu http://nothing-like-us-with-jb.blogspot.com/ Będę Cię informować na asku (:

    OdpowiedzUsuń
  4. cudowny rozdział! wgl świetne opowiadanie, strasznie wciąga :) Ciekawe, co znowu Bieber z tą gazetą wymyślił.. coś czuję że się zakochał. <3 czekam na nowy. :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak czytam to ;)
    Zajebisty rozdział <3

    OdpowiedzUsuń